"W Hucie było 8 rodzin niemieckich jeszcze, tych gospodarzy, którzy tutaj mieszkali, a na Wizanach było 4. Tak jak mówiłem, jak ludzie mieli uprzedzenie do kultury niemieckiej, do pozostałości, do architektury, do wszystkiego, tak do tych ludzi też mieli uprzedzenia. Pomimo tego, że to żywi ludzie byli, że należało ich traktować, jak ludzi to takie uprzedzenie mieli. Przez wielu ludzi Niemcy byli traktowani bardzo źle. Byli ludzie, którzy traktowali ich po ludzku, prawie na równi ze sobą. Byli tacy. Ale byli i tacy, którzy traktowali Niemców bardzo źle, bardzo nieprzyjaźnie, więc Niemcy musieli stąd wyjechać, nie było innej rady. Nie było możliwości, aby oni tutaj byli dalej, byli zagrożeni po prostu. Oni wyjechali tutaj w 1946 roku, tak, stąd wyjechali ci wszyscy w 1946 roku, i ich miejsca zajęli od razu Polacy. Nawet był przypadek, że Polak zajął, Niemca wyrzucił, a zajął wszystko łącznie z garnkami gotującymi się na kuchni. Zajął to wszystko, a Niemca wyrzucił. I taki przypadek tu był po sąsiedzku. Sumienie każdy ma swoje i każdego sumienie rozgrzeszy po czasie. Ale byli Niemcy jeszcze, i byli niektórzy uprzejmi, byli porządni Niemcy. Tam dalej Niemiec mieszkał, był weterynarzem. Bogaty gospodarz, bogaty był bardzo. Miał wszystkie narzędzia, maszyny. W tym czasie miał dojarnię wielką w oborze. Wydojone mleko pod sufit rurami szklanymi szło do zbiornika. Nigdzie się tego nie spotykało. Do tej pory tego nie ma, inne urządzenia już są, ale takich dojarni stanowiskowych nie było wiele. Ten Niemiec miał. Sam był starszym gościem, siedemdziesiąt parę lat. Żona jego taka była starsza. Syna miał i córkę przy sobie. Nie wiem, ile lat ten syn mógł mieć. W każdym razie gdzieś koło 40 lat, i córka też gdzieś w tym wieku była. Czemu oni byli przy nim, sam nie wiem. Ale ten gospodarz, który przyszedł tam na jego miejsce, obchodził się z nimi bardzo nie po ludzku. Rano wstawał, rękawiczki białe, pejcz w ręce i rozdawał im robotę, co mają robić. Każdy na zapęd dostawał po jednym. On wracał do domu i kładł się spać, bo często zaglądał do butelki, może i popijał, a Niemcy musieli robić. U siebie w domu mieszkając być tak upokorzonym, to jest bardzo przykre."