Igor Janke

* 1967

  • Warszawa była szaro-bura. Był jeden koszmarny Pałac Kultury w środku, potem powstał brzydki Marriott. Dzisiaj jesteśmy bodajże trzecim miastem w Europie pod względem liczby wieżowców, mamy już niemały “Manhattan”. To miasto tętni życiem. Wtedy też pulsowało energię, ale gdzieś w podziemiu. II. połowa lat osiemdziesiątych była smutna, nie mieliśmy tej energii jak moi koledzy z wcześniejszego okresu działania NZS , z pokolenia tuż po stanie wojennym. Gdy przyjechałem do Warszawy panował marazm, brak wiary. Tylko moja szkoła o której opowiadałem była inna. Starsi działaczy przestawali wierzyć. My byliśmy bardziej bojowi, bardziej wkurzeni. Nie byliśmy może bardziej bohaterscy, ale było nam łatwiej, bo byliśmy w innym etapie życia. Strajki końca lat 80., które doprowadziły do rozmów z komunistami, tego że oni zaczęli kruszyć, były napędzane przez młodych robotników i studentów. Łączyło na to, że czuliśmy, zwłaszcza w czasie Okrągłego Stołu , duży dystans do “góry” Solidarności. Byliśmy bardziej radykalni.

  • To była redakcja postkomunistyczna: te korytarze, zapachy, pokoje, ta atmosfera. Potem nagle przenieśliśmy się do Kina Klub na Placu Na Rozdrożu. Kupiono nam komputery Macintosh, połączone je w sieć, sprowadzono najwybitniejszego włoskiego grafika, chyba nazywał się chyba Mauroni. Zaprojektował nowy layout gazety, to była chyba najpiękniejsza gazeta w Europie, bardzo elegancka. Zespół fantastycznych grafików dbał o najdrobniejszy szczegół, przekładano do tego niezwykłą wagę. Chyba dziś nie ma tak pięknej gazety. To były niesamowite pieniądze, nagle dostaliśmy wielkie podwyżki. To był inny świat, to był przeskok z XIX do XXI wieku.

  • Nagle wszystko się zmieniło, wszystko się otworzyło. To miasto po prostu eksplodowało. To było coś niezwykłego zaczęło się nowe życie. Nigdy nie pomyślałbym, że mogę zostać dziennikarzem, bo dziennikarze wtedy kolaborowali z systemem. Moi koledzy nie myśleli, że będą zakładać partie polityczne. Wielu z nich poszło do biznesu - odnieśli bardzo duże sukcesy. Jestem z rocznika 1967, wiele osób w moim wieku było wtedy bardzo aktywnych. To był rocznik przełomu. Wielu zrobiło bardzo duże kariery w różnych dziedzinach. Większość z nich nie ukończyło studiów, dlatego że mieliśmy to zrobić mniej więcej w 1990 lub 1991 roku, a wtedy komuna upadała i wszyscy zajmowali się działaniem, budową czegoś nowego walką i wszyscy rzucali swoje studia.

  • Myśmy byli dla kościoła trochę egzotyczni, ale nas przyjmowano. Nie pamiętam, żebyśmy byli gdzieś źle przyjęci. Wcześniej dwa razy chodziłem też na zwykłe pielgrzymki kościelne, a nasza, hippisowska, różniła się tylko tym, że była luźniej zorganizowana i wszyscy mieli długie włosy, ubrania i śpiewali inne piosenki. Muzyka była inna, ale z motywami religijnymi. Różniliśmy się tym, jak wchodziliśmy do kościoła - i to było zabawne. Byliśmy naładowani dobrą energią. Witał nas miejscowy ksiądz, wychodził do niego nasz ksiądz Andrzej Szpak, grali niezwykle utalentowani muzycy, grali ostre kawałki, w którym chwaliliśmy Pana tańcząc, krzycząc i śpiewając. Zachowywaliśmy się inaczej niż zwykle ludzie w kościołach. Miejscowi ludzie czekali na pielgrzymkę, która wtedy była czymś ważnym, ubierali się odświętnie. A tu przychodziła grupa obdartusów. Na początku byli nieufni, widać było, że patrzą na nas dziwnie. My zaczynamy klaskać, a potem oni mówili, “no to też jest dla Pana Boga”, powoli zaczynały się pojawiać uśmiechy na ich twarzach i akceptacja. Niczego złego nie pamiętam być może złe odruchy były, ale się z nimi nie spotkałem. Nie traktowaliśmy Kościoła jako przeciwnika, czuliśmy się jego częścią, ale tą lepszą. Gdy wchodziliśmy do Częstochowy, wszyscy byli ubrani na biało, chyba dostałem jakieś prześcieradło. Zakładaliśmy wianki na głowę były tańce, gitary, śpiewy.

  • Celé nahrávky
  • 1

    Warsaw, 02.06.2022

    (audio)
    délka: 01:35:56
    nahrávka pořízena v rámci projektu Memory of our Nations - Never forget our totalitarian heritage
Celé nahrávky jsou k dispozici pouze pro přihlášené uživatele.

Byłem antykomunistą od urodzenia

Fotografia portretowa Igora Janke. Autorka fot. Gosia Kawka-Piotrowska.
Fotografia portretowa Igora Janke. Autorka fot. Gosia Kawka-Piotrowska.
zdroj: Nizio Foundation archive

Igor Janke urodził się 27 października 1967 roku w Żaganiu. Jako nastolatek sympatyzował z opozycją antykomunistyczną, ale mieszkając w małym miasteczku nie miał możliwości angażowania się w jej działalność. Należał do subkultury hippisów, brał m.in. udział w hippisowskich pielgrzymkach do Częstochowy. Po wyjeździe na studia do Warszawy uczestniczył w zakładaniu koła Niezależnego Zrzeszenia Studentów w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Został przewodniczącym koła tej organizacji, która odrodziła się po delegalizacji w 1981 roku. W ramach działalności NZS, pod koniec lat 80. uczestniczył w organizacji strajków okupacyjnych i wieców studenckich na swojej uczelni. Wśród ich postulatów było m.in. uzyskanie legalizacji NSZ i likwidacja studium wojskowego. W ramach działalności samorządu studenckiego uczestniczył w wydawaniu pisma bezdebitowego „99”. Władze uczelni patrzyły przez palce na działalność opozycyjnie nastawionych studentów. Janke organizował również spotkania z działaczami opozycyjnymi i intelektualistami na PWST. Po zmianach politycznych 1989 roku w Polsce, postanowił zostać dziennikarzem. Pracując w redakcji „Życia Warszawy” opisywał pierwsze lata transformacji. Przez kolejne trzydzieści lat, pracował w czołowych mediach Polski, od 2021 roku prowadzi autorski podcast o polityce i stosunkach międzynarodowych.